poniedziałek, 15 maja 2017

TERAPEUTO POSŁUCHAJ SIEBIE

Gdy w końcu nastała spóźniona wiosna, rodzą się w głowie pomysły na spędzenie czasu wolnego. Możliwość wyjazdów, obcowanie z naturą, większa aktywność fizyczna, to wszystko w majowym słońcu staje się bardziej atrakcyjne. Niestety pracuję tak, że połowę soboty poświęcam pacjentom, więc weekendowe wojaże siłą rzeczy są ograniczone. Ponieważ czasu mam mniej, to z większą starannością dbam o to, aby dla własnego odpoczynku wykorzystać go bardziej. I wcale nie chodzi o intensywność przeżyć, ale o zastanawianie się czego potrzebuję i czego w danej chwili chcę. Posłuchanie ulubionej audycji w radio, czy poczytanie książki lub spacer z bliską osobą w pobliskim parku, mogą być tak samo relaksujące, jak dalsza wyprawa nad morze lub jezioro.
Niemniej zacząłem się zastanawiać, jak bardzo terapeuci skłonni są słuchać siebie. Jak radzą sobie z dbaniem o samych siebie? Często w trakcie terapii, pojawia się kwestia radzenia sobie ze stresem, odpowiedniego dbania o siebie, co przejawia się również w tym, jak pacjent odpoczywa od pracy, od trosk. Terapeuta uznaje, że ważne jest to dla pacjenta, a często zapomina, że ważne, to jest także dla niego. Powodów jest zapewne kilka. Raz będą to powody altruistyczne, raz merkantylistyczne. A czasem i jedne i drugie jednocześnie.
Wielu z nas poświęca swój czas wolny, który miał w ciągu dnia być poświecony na posiłek, regenerację, kawę, aby przyjąć jeszcze jednego pacjenta. Wielu z nas umawia się z pacjentem w godzinach wczesnoporannych lub wieczornych, chociaż oznacza to ponad 10 godzin pracy, ale pacjentowi nie pasuje przecież inni termin. Najtrudniej mają ci terapeuci, którzy pracują na własny rachunek, dla których każdy kolejny pacjent, oznacza źródło utrzymania. W takiej sytuacji trudniej odmówić i zadbać o siebie.
Część terapeutów z takich powodów lub z obawy o pacjenta, z obawy, że po dwóch tygodniach nie będą mieli do kogo wrócić, preferuje krótsze urlopy. Jeśli się tak dzieje, jest to sprzeczne z tym, co powinien wynieść pacjent z terapii. Przecież powinna ona mu służyć do tego, aby ostatecznie umieć sobie radzić w życiu bez terapeuty. Być może jednak to bardziej obawa o siebie.
Urlopy, święta, dni wolne są naturalne i zdarzać się będą poza terapią. Co więcej pacjenci raczej korzystają ze swoich urlopów w pełni. Plany urlopowe pacjentów i terapeutów nakładają się, przeplatają lub następują po sobie, co oznacza, mniejszą intensywność procesu. Niebezpiecznie jest dla pacjenta i terapeuty, branie przez tego ostatniego, odpowiedzialności za terapię i rezygnacja z własnego prawa do odpoczynku. Dla terapeuty, który na co dzień spotyka się z różnymi historiami ludzi, często trudnymi, odpoczynek jest nie tylko prawem, ale i obowiązkiem wobec siebie i pacjenta. Z przemęczonego terapeuty nie ma bowiem pożytku ani pomocy.

Terapeuta to taki zawód, który w pewien sposób wykracza poza godziny sesji. Oczywiście, że nie chodzi o to, że terapeuta ma być wzorem, ale ta osoba w gabinecie i ta osoba poza nim, powinny jak najbardziej być ze sobą spójne.  Skoro jest się tą osobą, która „wie, jak żyć”, to dlaczego tak trudno zastosować zasady, o których mówi się pacjentowi do siebie? Żeby móc zadbać o innych, trzeba najpierw umieć zadbać sobie. Przecież chodzi o nie byle co, ale o jakość życia właśnie.

1 komentarz:

  1. Mój terapeuta, z którego leczę się aktualnie u Pana, mówił zawsze,że jak samolotem leci matka z dziećmi, a zepsuje się coś w samolocie, to najpierw podaje się tlen matce. Do dalszej refleksji.

    OdpowiedzUsuń